355 500 произведений, 25 200 авторов.

Электронная библиотека книг » Henryk Sienkiewicz » Krzyżacy, tom drugi » Текст книги (страница 26)
Krzyżacy, tom drugi
  • Текст добавлен: 21 сентября 2016, 14:11

Текст книги "Krzyżacy, tom drugi"


Автор книги: Henryk Sienkiewicz



сообщить о нарушении

Текущая страница: 26 (всего у книги 36 страниц)

Rozdział czterdziesty siódmy

Jednakże w piątym roku, gdy ład był wprowadzon we wszystkich wsiach nadzwyczajny, gdy nad skończoną czatownią [1956]

[Закрыть]
powiewała już od kilku miesięcy chorągiew z Tępą Podkową, a Jagienka powiła szczęśliwie czwartego syna, którego nazwano Jurandem – tak rzekł raz stary Maćko do Zbyszka:

– Wszystko się darzy i gdyby Pan Jezus jeszcze jedno zdarzył szczęśliwie – to bym już umarł spokojny.

A Zbyszko popatrzał nań pytającym wzrokiem i po chwili zapytał:

– Chyba o wojnie z Krzyżaki mówicie, bo czegóż by wam więcej trzeba?

– To ci rzekę, com drzewiej [1957]

[Закрыть]
mówił – odpowiedział Maćko – że póki mistrz Konrad [1958]

[Закрыть]
żywie, wojny nie będzie.

– Albo to mu wiecznie żyć?

– Ale i mnie nie wiecznie i dlatego o czym innym myślę.

– A zaś o czym?

– Ii! lepiej nie zapowiadać. Tymczasem się do Spychowa wybieram, a może zdarzy się i książąt na Płocku [1959]

[Закрыть]
i na Czersku odwiedzić.

Zbyszka nie zdziwiła zbytnio ta zapowiedź, albowiem w ciągu ostatnich lat kilkakrotnie stary Maćko wyjeżdżał do Spychowa, więc tylko zapytał:

– Długo zabawicie [1960]

[Закрыть]
?

– Dłużej niż zwykle, bo się w Płocku zatrzymam.

Jakoż w tydzień później wyjechał Maćko, wziąwszy ze sobą kilka wozów i zbroję dobrą, „na wypadek, jeśli się przyjdzie w szrankach [1961]

[Закрыть]
potykać”. Na odjezdnym zapowiedział, że może zabawi dłużej niż zwykle, i istotnie zabawił dłużej, gdyż przez pół roku nie było o nim żadnej wieści. Zbyszko począł się niepokoić i w końcu wyprawił umyślnego do Spychowa, ale ów spotkał Maćka za Sieradzem i wrócił z nim razem.

Stary rycerz wrócił jakiś chmurny, ale wypytawszy dokładnie Zbyszka o wszystko, co się podczas jego niebytności [1962]

[Закрыть]
działo – i zaspokojon, że wszystko szło dobrze, rozpogodził się nieco – i pierwszy zaczął mówić o swej wyprawie.

– Wiesz, że byłem w Malborgu – rzekł.

– W Malborgu?

– A gdzie by indziej?

Zbyszko popatrzał na niego przez chwilę zdumionymi oczyma, po czym uderzył się nagle dłonią po udzie i rzekł:

– O prze Bóg! A ja na śmierć zapomniałem.

– Wolno było tobie zapomnieć, boś ślubów dopełnił – odrzekł Maćko – ale nie daj Bóg, abym ja przysiędze i czci własnej umknął [1963]

[Закрыть]
. Nie nasz to obyczaj, aby czegoś zaniechać – i tak mi dopomóż Święty Krzyż, jako póki mi tchu w nozdrzach, póty ja go nie zaniecham.

Tu zmierzchła twarz Maćka i stała się tak groźną i zawziętą, jako ją Zbyszko widywał tylko za dawnych lat u Witolda [1964]

[Закрыть]
i Skirwoiłły, gdy miało przyjść do bitwy z Krzyżaki.

– No i co? – zapytał. – Odjął się [1965]

[Закрыть]
wam?

– Nie odejmował się, bo mi nie stanął.

– Czemu zaś?

– Komturem wielkim [1966]

[Закрыть]
został.

– Kuno Lichtenstein komturem ci wielkim został?

– Ba! Może go i wielkim mistrzem obiorą. Kto go wie! Ale on już i teraz z książęty się równym być mniema. Mówią, że wszystkim rządzi i że wszystkie sprawy Zakonu na jego głowie, a mistrz nic bez niego nie poczyna. Gdzie ci tam taki stanie na udeptaną ziemię! Na śmiech ludzki jeno [1967]

[Закрыть]
zarobisz.

– Wyśmieli was? – zapytał Zbyszko, któremu oczy zaiskrzyły się nagle gniewem.

– Śmiała się księżna Aleksandra [1968]

[Закрыть]
w Płocku: „Jedźże, powiada, i cesarza rzymskiego pozwij! Jemu, powiada (niby Lichtensteinowi), jako wiemy, przysłali także pozwy i Zawisza Czarny [1969]

[Закрыть]
, i Powała [1970]

[Закрыть]
, i Paszko z Biskupic [1971]

[Закрыть]
, a też nawet takim mężom nie odkazał [1972]

[Закрыть]
nic, bo nie może. Przecie nie serca mu brak, jeno że jest zakonnik i że, prawi [1973]

[Закрыть]
, urząd ma tak znaczny i godny, że mu te rzeczy nie w głowie – i że więcej by czci uchybił przyjmując, niźli na pozwy nie zważając”. Tak ci to pani mówiła.

– A wy co na to?

– Zafrasowałem się [1974]

[Закрыть]
okrutnie, ale rzekłem, że i tak do Malborga muszę jechać, abym mógł powiedzieć Bogu i ludziom: „Co było w mojej mocy – tom uczynił”. Prosiłem tedy [1975]

[Закрыть]
pani, żeby mi obmyśliła jakoweś poselstwo i dała pisanie do Malborga, bom wiedział, że inaczej głowy z tego wilczego gniazda nie wywiozę. W duszy zaś myślałem tak: „Jużci nie chciał wyznaczyć zroku [1976]

[Закрыть]
ni Zawiszy, ni Powale, ni Paszkowi, ale jeśli go wobec samego mistrza, wszystkich komturów i gości za gębę porwę, a wąsy i brodę mu wyszarpnę – to przecie stanie”.

– Bogdajże was! – zawołał z zapałem Zbyszko.

– Co? – rzekł stary rycerz. – Na wszystko jest rada, byle głowę na karku mieć. Ale tu Pan Jezus łaski umknął, bom go w Malborgu nie zastał. Powiedzieli, że do Witolda w posły pojechał. Nie wiedziałem wtedy, co czynić: czekać czy za nim jechać. Bałem się rozminąć. Ale żem to z mistrzem i wielkim szatnym [1977]

[Закрыть]
miał z dawnych czasów znajomość – spuściłem im się z tajemnicy [1978]

[Закрыть]
, dlaczegom przyjechał, oni zaś zakrzyknęli, że to nie może być.

– Czemu?

– Skroś tej samej przyczyny [1979]

[Закрыть]
, którą księżna na Płocku wyłuszczyła.

I mistrz przy tym rzekł: „Co byś o mnie myślał, gdybym ja każdemu rycerzowi z Mazowsza albo z Polski stawał?” No – i praw był [1980]

[Закрыть]
, bo dawno by go już na świecie nie było. Cudowali się [1981]

[Закрыть]
tedy obaj z szatnym – i opowiedzieli to przy stole na wieczerzy. To ci mówię, jakobyś w ul dmuchnął! A szczególnie między gośćmi podniosła się ich zaraz kupa: „Kuno – krzyczeli – nie może, ale my możem!” Wybrałem sobie tedy trzech, chcąc się z nimi po kolei potykać, ale mistrz po wielkich prośbach pozwolił jeno [1982]

[Закрыть]
z jednym, któremu na przezwisko było też Lichtenstein i który był Kuna krewny.

– No i co? – zakrzyknął Zbyszko.

– Ano, jużci przywiozłem jego blachy, ale tak całkiem popękane, że i jednej grzywny [1983]

[Закрыть]
nikt za nie nie da.

– Bójcie się Boga, toście przysięgę spełnili!

– Zrazu byłem rad [1984]

[Закрыть]
, bom i sam tak mniemał, ale potem pomyślałem: „Nie! – to nie to samo!” I teraz spokoju nijakiego nie mam, bo nuż to nie to samo!

Lecz Zbyszko począł go pocieszać.

– Mnie też znacie, że w takich rzeczach ni sobie, ni komu nie folguję [1985]

[Закрыть]
, ale gdyby mi się tak przygodziło [1986]

[Закрыть]
, to miałbym dosyć. I to wam mówię, że najwięksi rycerze w Krakowie mi w tym przyświadczą. Sam Zawisza [1987]

[Закрыть]
, który na czci rycerskiej najlepiej się zna, pewnie nie co innego powie.

– Tak mówisz? – zapytał Maćko.

– Pomyślcie jeno: oni sławni w całym świecie – i pozwali go też, a żaden nie sprawił nawet i tyle, ile wyście sprawili. Ślubowaliście śmierć Lichtensteinowi – i przecie Lichtensteinaście zarżnęli.

– Może – rzekł stary rycerz.

A Zbyszko, który był ciekaw spraw rycerskich, zapytał:

– Nuże! mówcie: młody był czy stary? i jakże było: z konia czy piechtą?

– Było mu ze trzydzieści pięć roków i brodę miał do pasa, a było z konia. Bóg mi pomógł, że go kopią zmacałem, ale potem przyszło do mieczów. To tak, mówię ci, krew mu z gęby buchała, że cała broda była jakoby jeden sopel.

– A narzekaliście nieraz, że się starzejecie?

– Bo jak na koń siędę alboli się na ziemi rozkraczę, to się trzymam krzepko, ale już na siodło we zbroi całej nie skoczę.

– Ale i Kuno nie byłby się wam odjął.

Stary machnął pogardliwie ręką na znak, że z Kunonem byłoby mu poszło znacznie łatwiej – po czym poszli oglądać zdobyczne „blachy”, które Maćko zabrał tylko na znak zwycięstwa, bo zresztą [1988]

[Закрыть]
były zbyt potrzaskane i dlatego bez wartości. Tylko nabiodrza i nagolenniki były nietknięte i roboty bardzo przedniej.

– Wolałbym wszelako, żeby to były Kunona – mówił posępnie Maćko.

Na co Zbyszko:

– Wie Pan Bóg, co lepiej. Kunona, jeśli mistrzem zostanie, to już nie dostaniecie, chybaby w jakowej wielkiej bitwie.

– Nastawiałem ci ja ucha, co ludzie mówią – odrzekł Maćko. – Jedni tedy gadają, że po Kondracie będzie Kuno, a drudzy, że brat Kondratowy, Ulryk [1989]

[Закрыть]
.

– Wolałbym, żeby był Ulryk – rzekł Zbyszko.

– I ja, a wiesz dlaczego? Kuno rozum ma większy i chytrzejszy, a Ulryk zapalczywszy. Prawy [1990]

[Закрыть]
to jest rycerz, któren [1991]

[Закрыть]
czci dochowuje, ale do wojny z nami aż drży. Powiadają też, że byle mistrzem ostał, to przyjdzie wnet taka nawałnica, jakiej na świecie nie bywało. A na Kondrata omdlałości pono [1992]

[Закрыть]
już często przychodzą. Raz go zamroczyło i przy mnie. Hej! może doczekamy!

– Daj to Bóg! A są jakie nowe niezgody z Królestwem?

– Są stare i nowe. Krzyżak zawsze Krzyżakiem. Chociaż wie, żeś mocniejszy i że z tobą źle zadrzeć, będzie ci na twoje dybał [1993]

[Закрыть]
, bo inaczej nie może.

– Przecie oni myślą, że Zakon od wszystkich królestw mocniejszy.

– Nie wszyscy, ale wielu, a między nimi i Ulryk. Bo w rzeczy [1994]

[Закрыть]
, potęga to jest okrutna.

– A pamiętacie, co mówił Zyndram z Maszkowic [1995]

[Закрыть]
?

– Pamiętam i tam z każdym rokiem gorzej. Brat brata tak nie przyjmie jako mnie tam przyjmowali, gdy żaden Krzyżak nie poglądał. Mają ich tam wszyscy dosyć.

– To i niedługo czekać!

– Niedługo albo i długo – rzekł Maćko.

I po chwili zastanowienia dodał:

– A tymczasem trza harować – i majętności przysparzać, aby godnie w pole wystąpić.

Rozdział czterdziesty ósmy

Mistrz Konrad [1996]

[Закрыть]
zmarł jednak dopiero w rok później. Jaśko ze Zgorzelic, brat Jagienki, który pierwszy usłyszał w Sieradzu nowinę i o jego śmierci, i o obiorze Ulryka von Jungingen [1997]

[Закрыть]
, pierwszy też przywiózł ją do Bogdańca, w którym zarówno jak i we wszystkich szlacheckich siedzibach wstrząsnęła ona do głębi dusze i serca. „Nastają czasy, jakich dotychczas nie było” – rzekł uroczyście stary Maćko, a Jagienka przyprowadziła w pierwszej chwili wszystkie dzieci przed Zbyszka i sama poczęła się z nim żegnać, jakby już nazajutrz miał wyruszyć. Maćko i Zbyszko wiedzieli wprawdzie, że wojna nie rozpala się tak od razu jak ogień w kominie, niemniej jednak wierzyli, że do niej przyjdzie – i poczęli się gotować. Wybierali konie, zbroje, ćwiczyli w wojennym rzemiośle giermków, czeladź [1998]

[Закрыть]
, sołtysów ze wsi, siedzących na niemieckim prawie [1999]

[Закрыть]
, którzy obowiązani byli konno stawać na wyprawę – i uboższą szlachtę – włodyków [2000]

[Закрыть]
– ci bowiem radzi [2001]

[Закрыть]
garnęli się do możniejszych. A to samo czyniono i po wszystkich innych dworach, wszędy biły młoty w kuźniach, wszędy czyszczono stare pancerze, nacierano stopionym w sałhanach [2002]

[Закрыть]
sadłem łuki i rzemienie, kowano wozy, czyniono zapasy spyży [2003]

[Закрыть]
w krupach i wędzonym mięsiwie. Przy kościołach w niedziele i święta wypytywano o nowiny i smucono się, gdy przychodziły pokojowe, albowiem każdy nosił w duszy głębokie poczucie, że raz trzeba skończyć z tym strasznym wrogiem całego plemienia i że nie zakwitnie w potędze, w spokoju i pracy Królestwo, póki, wedle słów św. Brygidy [2004]

[Закрыть]
, nie będą wyłamane Krzyżakom zęby i nie będzie odcięta im prawa ręka.

W Krześni zaś szczególnie otaczano Maćka i Zbyszka, jako ludzi znających Zakon i świadomych wojny z Niemcami. Wypytywano się ich nie tylko o nowiny, ale i sposoby na Niemców: jak najlepiej w nich bić, jak mają zwyczaj się potykać, w czym od Polaków wyżsi, a w czym niżsi, i czy po skruszeniu kopii łatwiej na nich zbroje łamać toporem czyli też mieczem.

Oni zaś byli istotnie tych rzeczy świadomi, więc słuchano ich z wielką uwagą, tym bardziej że było przekonanie powszechne, że wojna to nie będzie łatwa, że przyjdzie się mierzyć z najprzedniejszym [2005]

[Закрыть]
rycerstwem wszelkich krajów i nie poprzestawać na tym, że tu i owdzie pokołacze się nieprzyjaciela, jeno uczynić to rzetelnie do „cna” [2006]

[Закрыть]
albo też zginąć z kretesem. Mówili tedy między sobą włodykowie [2007]

[Закрыть]
: „Skoro trzeba, to trzeba – ich śmierć albo nasza”. I pokoleniu, które w duszach nosiło poczucie przyszłej wielkości, nie odbierało to ochoty, owszem! rosła ona z każdą godziną i dniem, ale przystępowano do dzieła bez próżnej chwalby i chełpliwości [2008]

[Закрыть]
, a raczej z pewnym zawziętym skupieniem i z gotową na śmierć powagą.

– Nam alibo im śmierć pisana.

Ale tymczasem czas upływał i dłużył się, a wojny nie było. Mówiono wprawdzie o niezgodach między królem Władysławem [2009]

[Закрыть]
a Zakonem – i jeszcze o ziemi dobrzyńskiej, choć była już przed laty wykupiona, i o sporach nadgranicznych, o jakowymś Drezdenku, o którym wielu po raz pierwszy w życiu słyszało, a o które spierały się jakoby obie strony, ale wojny nie było. Niektórzy poczęli nawet już wątpić, czy będzie, bo przecie spory bywały zawsze, ale kończyło się zwykle na zjazdach, układach i wysyłaniu poselstw. Owóż rozeszła się wieść, że i teraz przyjechali jacyś posłowie krzyżaccy do Krakowa, a polscy udali się do Malborga. Poczęto mówić o pośrednictwie królów czeskiego i węgierskiego, a nawet samego papieża. Z dala od Krakowa nie wiedziano niczego dokładnie, więc rozmaite, a często dziwaczne i niepodobne chodziły między ludźmi słuchy, ale wojny nie było.

W końcu i sam Maćko, za którego pamięci niemało przeszło gróźb wojennych i układów – nie wiedział, co o wszystkim myśleć, i wybrał się do Krakowa, aby jakiejś pewniejszej wieści zasięgnąć. Zabawił [2010]

[Закрыть]
tam niedługo, bo szóstego tygodnia był już z powrotem – i wrócił z twarzą wielce wyjaśnioną [2011]

[Закрыть]
. Gdy zaś w Krześni otoczyła go jak zwykle ciekawa nowin szlachta, na liczne pytania odpowiedział im pytaniem:

– A groty u kopij i topory macie wyostrzone?

– Albo co? Nuże! Na rany boskie! Jakie nowiny? Kogoście widzieli? – wołano ze wszystkich stron.

– Kogo widziałem? Zyndrama z Maszkowic [2012]

[Закрыть]
! A jakie nowiny? Takie, że pono wraz [2013]

[Закрыть]
konie siodłać przyjdzie.

– Prze Bóg! Jakże to? Powiadajcie!

– A słyszeliście o Drezdenku?

– Jużci żeśmy słyszeli. Ale zameczek to, jakich wiele i ziemi bogdaj [2014]

[Закрыть]
tam nie więcej niźli u was w Bogdańcu.

– Marna to wojny przyczyna, co?

– Pewnie, że marna; bywały i większe, a przecie nic potem nie nastąpiło.

– A wiecie, jaką mi przypowieść Zyndram z Maszkowic z przyczyny Drezdenka powiedział?

– Prędzej mówcie, bo nam czapki na łbach zgorzeją [2015]

[Закрыть]
!

– Powiedział mi tedy [2016]

[Закрыть]
tak: „Szedł ślepy gościńcem i przewalił się przez kamień. Przewalił się, bo był ślepy, ale przecie kamień przyczyną”. Otóż Drezdenko to taki kamień.

– Jakże to? co? Jeszcze ci Zakon stoi.

– Nie rozumiecie? Tedy wam inaczej tak powiem: gdy naczynie zbyt pełne, to jedna kropla je przeleje.

Więc zapał ogarniał rycerstwo tak wielki, iż Maćko musiał go hamować, bo chcieli zaraz na koń siadać i do Sieradza ciągnąć.

– Bądźcie gotowi – mówił im – ale czekajcie cierpliwie. Już też i o nas nie zapomną.

Więc trwali w gotowości, ale czekali długo, tak nawet długo, że niektórzy poczęli znów wątpić. Lecz Maćko nie wątpił, bo jako z przylotu ptactwa poznaje się nadejście wiosny, tak on, jako człek doświadczony, umiał z rozmaitych oznak wywnioskować, że zbliża się wojna – i to wielka.

Więc naprzód nakazano łowy we wszystkich borach i puszczach królewskich tak ogromne, jakich najstarsi ludzie nie pamiętali. Zbierano tedy tysiącami osaczników na obławy, na których padały całe stada żubrów, turów [2017]

[Закрыть]
, jeleni, dzików i różnej pomniejszej zwierzyny. Lasy dymiły przez całe tygodnie i miesiące, w dymach zaś wędzono solone mięsiwo, a następnie odsyłano je do miast wojewódzkich, a stamtąd na skład do Płocka. Oczywistym było, że szło o zapasy dla wielkich wojsk. Maćko wiedział dobrze, co o tym myśleć, bo takie same łowy nakazywał przed każdą większą wyprawą na Litwie Witold. Lecz były i inne oznaki. Oto chłopi poczęli całymi gromadami uciekać „spod Niemca” do Królestwa i na Mazowsze [2018]

[Закрыть]
. W okolicę Bogdańca przybywali głównie poddani niemieckich rycerzy ze Śląska, ale wiedziano, że wszędzie dzieje się to samo, a zwłaszcza na Mazowszu. Czech gospodarzący w Spychowie na Mazowszu przysłał stamtąd kilkunastu Mazurów, którzy schronili się do niego z Prus. Ludzie ci prosili, by im pozwolono wziąć udział w wojnie „na piechtę” – albowiem chcieli pomścić się swych krzywd na Krzyżakach, których nienawidzili duszą całą. Powiadali też, że niektóre nadgraniczne wsie w Prusiech [2019]

[Закрыть]
prawie zupełnie opustoszały, albowiem kmiecie [2020]

[Закрыть]
przenieśli się z żonami i dziećmi do księstw mazowieckich. Krzyżacy wieszali wprawdzie schwytanych zbiegów, ale nieszczęsnego ludu nic już nie mogło powstrzymać i niejeden wolał śmierć od życia pod straszliwym jarzmem niemieckim. Następnie poczęli się roić w całym kraju „dziadowie” z Prus. Ciągnęli oni wszyscy do Krakowa. Napływali z Gdańska, z Malborga, z Torunia, z dalekiego nawet Królewca, ze wszystkich pruskich miast i ze wszystkich komandorii. Byli między nimi nie tylko dziady, ale klechowie [2021]

[Закрыть]
, organiści, różni słudzy klasztorni, a nawet klerycy i księża. Domyślano się, że znoszą wiadomości o wszystkim, co się dzieje w Prusiech: o przygotowaniach wojennych, o utwierdzaniu [2022]

[Закрыть]
zamków, o załogach, o wojskach najemnych i gościach. Jakoż szeptano sobie, że wojewodowie po miastach wojewódzkich, a w Krakowie rajcy [2023]

[Закрыть]
królewscy zamykali się z nimi całymi godzinami, słuchając ich i spisując ich wiadomości. Niektórzy wracali chyłkiem do Prus, a potem znowu zjawiali się w Królestwie. Dochodziły wieści z Krakowa, że król i panowie rada wiedzą przez nich o każdym kroku Krzyżaków.

Przeciwnie działo się w Malborgu. Pewien duchowny, zbiegły z tej stolicy, zatrzymał się u dziedziców Koniecpola i opowiadał im, że mistrz Ulryk i inni Krzyżacy nie troszczą się o wieści z Polski i że pewni są, iż jednym zamachem zawojują i obalą na wieki wieków całe Królestwo, „tak, aby ślad po nim nie został”. Powtarzał przy tym słowa mistrza wypowiedziane na uczcie w Malborgu: „Im ich więcej będzie, tym bardziej kożuchy w Prusiech potanieją”. Gotowali się więc do wojny w radości i upojeniu, dufni [2024]

[Закрыть]
we własną siłę i pomoc, którą im wszystkie, najdalsze nawet królestwa nadeślą.

Lecz mimo tych wszystkich wojennych oznak, przygotowań i zabiegów, wojna nie przychodziła tak prędko, jak sobie ludzie życzyli. Młodemu dziedzicowi z Bogdańca „cniło się [2025]

[Закрыть]
” już także w domu. Wszystko było od dawna gotowe, dusza rwała się w nim do sławy i do boju, przeto ciężki mu był każdy dzień zwłoki – i często czynił o to wymówki stryjcowi, tak jakby wojna lub pokój od niego zależały.

– Boście obiecywali na pewno, że będzie – mówił – a tu nic i nic!

Na to zaś Maćko:

– Mądryś, ale nie bardzo! A to nie widzisz, co się dzieje?

– A jak się król w ostatniej godzinie zgodzi? Mówią, że nie chce wojny.

– Bo nie chce, ale któż jak nie on zakrzyknął: „Chybabym nie był królem, gdybym Drezdenko zabrać pozwolił”, a Drezdenko Niemce jak wzięli, tak i dotychczas dzierżą [2026]

[Закрыть]
. Ba! król nie chce rozlewu krwi chrześcijańskiej, ale panowie rada, którzy rozum mają bystry, czując większą moc polską przypierają Niemców do ściany – i to ci jeno [2027]

[Закрыть]
rzekę, że gdyby nie było Drezdenka, to by się znalazło co innego.

– Bo jako słyszałem, to jeszcze mistrz Kondrat [2028]

[Закрыть]
zabrał Drezdenko, a on się przecie króla bał.

– Bał się, gdyż lepiej od innych przeznał [2029]

[Закрыть]
potęgę polską, ale chciwości zakonnej i on nie umiał pohamować. W Krakowie mówili mi tak: stary von Ost, dziedzic Drezdenka, w czasie gdy Krzyżaki zabierały Nową Marchię [2030]

[Закрыть]
, pokłonił się jako hołdownik królowi, gdyż to ziemia była od wieków polska, więc chciał do Królestwa należeć. Ale zaprosili ci go Krzyżacy do Malborga, spoili winem i uzyskali od niego zapis. Wtedy to zbrakło już do ostatka królowi cierpliwości.

– Wiera [2031]

[Закрыть]
, że mogło mu zbraknąć – zawołał Zbyszko.

Lecz Maćko rzekł:

– Ale to tak jest, jako Zyndram z Maszkowic powiadał: Drezdenko to jeno kamień, przez który się ślepy przewalił.

– Gdyby zaś Niemce oddali Drezdenko, to co będzie?

– To znajdzie się inny kamień. Ale nie odda ci Krzyżak tego, co raz połknął, chyba mu brzuch rozpłatasz [2032]

[Закрыть]
, co daj Bóg, abyśmy prędko uczynili.

– Nie! – zawołał pokrzepiony na duchu Zbyszko. – Kondrat może by oddał, Ulryk [2033]

[Закрыть]
nie odda. Prawy [2034]

[Закрыть]
to rycerz, na którym skazy nijakiej nie masz, ale okrutnie zapalczywy.

Tak to oni ze sobą rozmawiali, a tymczasem zdarzenia staczały się, jakby kamienie potrącone na stromych ścieżkach górskich nogą przechodnia, z coraz większym pędem ku przepaści.

Nagle rozegrzmiała po całym kraju wiadomość, że Krzyżacy napadli i zagrabili staropolski, zastawiony johannitom [2035]

[Закрыть]
Santok [2036]

[Закрыть]
. Nowy mistrz Ulryk, który, gdy posłowie polscy przybyli, aby mu złożyć życzenia z powodu jego wyboru, wyjechał umyślnie z Malborga i który od pierwszej chwili swych rządów nakazał, by w stosunkach z królem i Polską miasto [2037]

[Закрыть]
łaciny używać języka niemieckiego – pokazał wreszcie, kim jest. Krakowscy panowie, którzy po cichu pchali do wojny, zrozumieli, że on do niej pcha głośno i nie tylko głośno, ale na oślep i z takim zuchwalstwem, jakiego względem polskiego narodu nie dopuszczali się nigdy mistrzowie nawet wówczas, gdy ich potęga była w istocie większą, a Królestwa mniejszą niż ninie [2038]

[Закрыть]
.

Jednakże mniej zapalczywi a przebieglejsi od Ulryka dostojnicy Zakonu, którzy znali Witolda [2039]

[Закрыть]
, starali się go sobie zjednać darami i pochlebstwy tak przechodzącymi wszelką miarę, iż podobnych trzeba było chyba szukać w tych czasach, gdy cezarom rzymskim wznoszono za życia świątynie i ołtarze. „Dwóch jest dobrodziejów Zakonu – mówili posłowie krzyżaccy, bijąc czołem temu namiestnikowi Jagiełły – pierwszy Bóg, a drugi Witold; przeto jest święte każde życzenie i każde słowo Witolda dla Krzyżaków”. I błagali go o rozjemstwo w sprawie o Drezdenko w tej myśli, że gdy jako podległy królowi podejmie sie sądzić swego zwierzchnika, tym samym go obrazi – i dobre ich stosunki przerwą sie, jeśli nie na zawsze, to przynajmniej na czas dłuższy. Lecz że panowie rada wiedzieli o wszystkim, co się w Malborgu dzieje i zamierza, przeto [2040]

[Закрыть]
król wybrał także Witolda na rozjemcę.

I pożałował Zakon wyboru. Dostojnicy krzyżaccy, którym zdawało się, że znają wielkiego księcia, znali go nie dość jeszcze, albowiem Witold nie tylko przysądził Drezdenko Polakom, lecz wiedząc zarazem i odgadując, na czym się sprawa skończyć musi – podniósł znów Żmujdź i coraz groźniejsze ukazując Zakonowi oblicze, jął [2041]

[Закрыть]
ją wspomagać ludźmi, orężem i zbożem z żyznych ziem polskich nadsyłanym.

Co gdy się stało, wszyscy po wszystkich ziemiach olbrzymiego państwa zrozumieli, że wybiła stanowcza godzina. Jakoż wybiła.

Raz w Bogdańcu gdy stary Maćko, Zbyszko i Jagienka siedzieli przed bramą kasztelu [2042]

[Закрыть]
zażywając cudnej pogody i ciepła – zjawił się nagle na spienionym koniu nieznany człowiek, osadził go przed bramą, cisnął coś na kształt wieńca splecionego z łozy i wierzbiny pod nogi rycerzy – i krzyknąwszy: „Wici [2043]

[Закрыть]
! wici!” – pomknął dalej.

A oni zerwali się na równe nogi w wielkim wzruszeniu. Twarz Maćka stała się groźna i uroczysta. Zbyszko skoczył, aby pchnąć [2044]

[Закрыть]
giermka z wicią dalej, po czym wrócił z ogniem w źrenicach i zawołał:

– Wojna! Wreszcie Bóg dał! Wojna!

– I taka, jakiejśmy przedtem nie widzieli! – dorzucił poważnie Maćko.

Następnie krzyknął na czeladź [2045]

[Закрыть]
, która w mig zebrała się wokół państwa:

– Dąć w rogi z czatowni [2046]

[Закрыть]
na cztery strony świata! a inni niech skoczą na wsie po sołtysów. Konie ze stajen wywieść i wozy zaprzęgać! Duchem [2047]

[Закрыть]
!

I głos jego jeszcze nie przegrzmiał, gdy czeladź kopnęła się w różne strony, aby spełnić rozkazy, które nie były trudne, gdyż wszystko z dawna było gotowe: ludzie, wozy, konie, broń, zbroje, zapasy – tylko siadać i jechać!

Lecz przedtem Zbyszko jeszcze zapytał Maćka:

– A wy nie ostaniecie w domu?

– Ja? Co ci w głowie?

– Bo wedle prawa możecie, że to człowiek z was w leciech [2048]

[Закрыть]
podeszły, a byłaby jakowaś opieka nad Jagienką i dziećmi.

– No, to słuchaj: ja do białego włosa czekał na tę godzinę.

I dosyć było spojrzeć na jego zimne, zawzięte oblicze, aby poznać, że na nic wszelka namowa. Zresztą, mimo siódmego krzyżyka, chłop był jeszcze czerstwy [2049]

[Закрыть]
jak dąb i ręce łatwo chodziły mu w stawach, a topór w nich aż warczał. Nie mógł już wprawdzie skoczyć w pełnej zbroi bez strzemion na konia, ale i wielu młodych, zwłaszcza między zachodnimi rycerzami, tego uczynić nie mogło. Natomiast ćwiczenie rycerskie posiadał ogromne i bardziej doświadczonego wojownika nie było w całej okolicy.

Jagienka też widocznie nie obawiała się sama zostać, gdyż usłyszawszy słowa męża, wstała i ucałowawszy go w rękę, rzekła:

– Nie frasuj się [2050]

[Закрыть]
ty o mnie, miły Zbyszku, bo kasztel jest godny, a i to wiesz, że ja tam niezbyt płochliwa, i że ni kusza, ni sulica [2051]

[Закрыть]
mi nie nowina. Nie czas o nas myśleć, gdy trza Królestwo ratować, a nad nami tu Bóg będzie opiekunem.

I nagle oczy jej wezbrały łzami, które stoczyły się w wielkich kroplach po cudnej liliowej [2052]

[Закрыть]
twarzy. Więc ukazawszy gromadkę dzieci, tak dalej mówiła wzruszonym, drgającym głosem:

– Hej! żeby nie one pędraki, póty by ja ci u nóg leżała, póki byś mnie nie wziął na tę wojnę!

– Jaguś! – zawołał Zbyszko, chwytając ją w ramiona.

A ona objęła mu też szyję i jęła powtarzać, tuląc się do niego z całej siły:

– Jeno mi ty wróć, mój złoty, mój jedyny, mój najmilejszy!

– A zaś co dzień dziękuj Bogu, że ci dał taką niewiastę! – dodał grubym głosem Maćko.

I w godzinę później ściągnięto z czatowni chorągiew na znak nieobecności panów. Zbyszko i Maćko zezwolili, aby Jagienka razem z dziećmi odprowadziła ich do Sieradza, więc po obfitym posiłku ruszyli wszyscy razem z ludźmi i całym taborem wozów.

Dzień był jasny, bez wiatru. Bory stały w ciszy nieruchome. Stada na połach i ugorach zażywały także południowego spoczynku, przeżuwając paszę powolnie i jakby w zamyśleniu. Jeno z powodu suchości powietrza wznosiły się tu i ówdzie po drogach kłęby złotego kurzu, a nad owymi kłębami płonęły jakby ogniki niezmiernie w słońcu błyszczące. Zbyszko ukazywał je żonie i dzieciom mówiąc:

– Wiecie, co to się tam tak łyska nad kurzawą? To groty kopij i sulic. Wszędy już widać wici doszły i zewsząd ciągnie naród na Niemca.

Jakoż tak było. Niedaleko za granicą Bogdańca spotkali brata Jagienki, młodego Jaśka ze Zgorzelic, który jako dziedzic dość możny szedł w trzy kopie [2053]

[Закрыть]
, a luda prowadził z sobą dwudziestu.

Wkrótce potem na rozstaju wychyliło się ku nim z tumanów zarosłe oblicze Cztana z Rogowa, który nie był wprawdzie przyjacielem Bogdanieckich, ale teraz krzyknął z dala: „Bywaj na psubraty!” – i skłoniwszy się im życzliwie, pocwałował w siwym obłoku dalej. Spotkali także i starego Wilka z Brzozowej. Głowa już mu się trzęsła nieco ze starości, ale ciągnął i on, by pomścić śmierć syna, którego mu na Śląsku Niemcy zabili.

I w miarę jak zbliżali się do Sieradza, coraz częstsze były po drogach obłoki kurzawy, a gdy z dala ukazały się już wieże miejskie, cały gościniec roił się od rycerstwa, od sołtysów i od zbrojnych miejskich pachołków, którzy wszyscy ciągnęli na miejsce zbioru. Widząc tedy ów lud rojny a czerstwy i tęgi, w boju uporny, a na niewygody, słoty, chłody i wszelkie trudy nad wszystkie inne wytrzymały, krzepił się w sercu stary Maćko i pewne wróżył sobie zwycięstwo.


    Ваша оценка произведения:

Популярные книги за неделю